On The Red Land

Blog Piotrka z Australii

Koniec

Jak sama nazwa sugeruje, będzie to post końcowy. Z prostej przyczyny, nie mieszkam już w Australii i z pewnością nie jest to kraj, w który mógłbym zostać na dłużej.. Dlaczego? Bo zbyt wiele dzieli Europę od antypodów, a ja okazałem się być bardziej konserwatywny niż mi się wydawało.. Podobno chęć pozostania w jakimś kraju oscyluje według schematu litery W, ja najwidoczniej doszedłem tylko do dołka V i to mi wystarczyło ;)

Nie zrozum mnie źle, Australia jest świetnym krajem i momentami miałem tam wspaniały czas. Po prostu nie jest to miejsce dla każdego i trzeba się o tym przekonać osobiście, choćby wyjeżdżając na wakacje. Jestem zdumiony słysząc czasami opowieści o Polakach, którzy spieniężyli w Polsce cały swój majątek i z rodzinami wyjechali do Australii. Uważam to za skrajnie ryzykowne, nowe miejsce wcale nie musi być na dłuższą metę lepsze! Jest po prostu inne..

Co dalej z blogiem? Przez jakiś czas pozostawię go w niezmienionej formie, choć na pewno usunę kilka zbyt osobistych postów.. Przez te kilka lat dojrzałem i zmieniłem się, pozbyłem się złudzeń i bardziej trzeźwo spojrzałem na rzeczywistość. Za to mogę Australii podziękować. Za co jeszcze? Za poznanych ludzi, przyjaźnie, podróże, miejsca i mnóstwo innych wartościowych rzeczy. Do widzenia Australio, mam nadzieję, że jeszcze się kiedy zobaczymy, choćby na krótko! <3

Po długiej nieobecności

Myślę nad tym, czy prowadzić dalej tego bloga, czy sobie darować. Nie jest to na pewno typowy blog emigracyjny; nie mam się za bardzo czym tutaj lansować, większość czasu zajmuje mi praca;) Nie powiem, że jestem z takiego stanu rzeczy zadowolony, ale to już inna historia.

Niedawno minęło okrągłe pół roku odkąd przyjechałem do Brisbane i z tej okazji warto pewne rzeczy podsumować.

Na pewno mogę powiedzieć o sobie, że miałem wyjątkowe szczęście, bo w zasadzie zrealizowałem wszystko co zamierzałem. Najtrudniejsze w moim przypadku było znalezienie pracy w zawodzie, za to potem wydarzenia potoczyły się zaskakująco łatwo i szybko. I tak od 11-go stycznia tego roku jestem szczęśliwym posiadaczem wizy sponsorowanej.

Przylot do Australii poprzedziły u mnie kilkumiesięczne przygotowania. Zbierałem informacje, czytałem stronę DIAC-u i próbowałem nawiązać kontakt z innymi bloggerami. Kilku z nich udzieliło mi naprawdę wartościowych porad i jestem za to wdzięczny. Oczywiście wiedziałem, że nie da się uniknąć błędów i rozczarowań, ale po czasie i tak jestem z siebie zadowolony.

Odkąd pracuję na pełny etat, wszedłem w pewien rytm, który z czasem stał się rutyną. Praca, dom, sen i to samo następnego dnia. Niczym nie różniące się od siebie dni, a nawet tygodnie. Zastanawiam się ostatnio jak do tego doszło i dociera do mnie, że to ja podjąłem takie a nie inne decyzje. Poszedłem po najmniejszej linii oporu, ukryłem się za pracą aby nie budować swojego nowego życia – tutaj.

A jest to na pewno kraj wielu możliwości, choć jak wszystko na tym świecie ma też i wady. Przez pierwsze kilka miesięcy po przyjeździe czułem się w OZ naprawdę dobrze, często zdarzało mi się czuć radość z byle powodu. Po deszczowej Irlandii, Australia wydawała mi się rajem na ziemi – słońce, tropikalna roślinność, przestrzeń.. Chciałem to wszystko ogarnąć, poznać okolicę bliższą i dalszą..

W ciągu pół roku byłem na plaży jedynie raz, o ile dobrze pamiętam jakoś w listopadzie. Wylegiwanie się na słońcu nie jest moim ulubionym sportem, ale czasami w miłym towarzystwie można fajnie spędzić czas. W zasadzie to oprócz wyjazdu na rozmowę kwalifikacyjną na Sunshine Coast nie opuściłem Brisbane.. Kiedy o tym myślę, zastanawiam się – co się ze mną stało? Zrobiłem się aż taki leniwy?

Życie do góry nogami zmieniło mnie i cały czas zmienia. Obserwuję jak dawne priorytety przestają być ważne, jak stare rozrywki tracą na atrakcyjności. Dziwne to trochę, czuję jakbym wogóle siebie nie znał. Stłumione i zakryte powraca z nową siłą. Czas narodzić się na nowo? A może po prostu lepiej poznać siebie?

Do następnego razu

Wiek Duszy

Dawno temu trafiłem na bardzo ciekawą książkę, która pomogła mi zrozumieć dlaczego ludzie tak bardzo różnią się od siebie. Mowa o pozycji  ‚ŚWIAT W OCZACH MICHAELA: przewodnik starej duszy po wszechświecie’ (The World According To Michael: An Old Soul’s Guide to the Universe / wyd. orygin.: 1992)

Postanowiłem zamieścić fragment o Wieku Duszy, ponieważ uważam go za niezwykle wartościowy. Proszę nie traktować tego tekstu jako prawdy objawionej, każdy ma własny światopogląd i decyduje o tym co z tej wiedzy przyjąć a co odrzucić.

Ciekawe jest, że wg Michaela w Australii znajduje się obecnie najwięcej Dusz na poziomie młodym, co mniej więcej zgadza się z moimi obserwacjami i doświadczeniami.

DUSZA NA POZIOMIE NOWORODKA

Fragment lub esencja, która dopiero co wyskoczyła z Tao, jest oczywiście surowa i bez doświadczeń, więc głównym jej zainteresowaniem i celem jest fizyczne przetrwanie na planecie, której jeszcze nie zna oraz życia, o którym jeszcze nic nie wie, toteż etap ten charakteryzuje się lękiem przed byle czym. Często na zewnątrz prezentuje swoją zwierzęcość, a w jej oczach maluje się niedowierzanie, podejrzliwość i chęć uniku. Tacy ludzie rodzą się w prymitywnych społeczeństwach, jako członkowie plemion itp. Nauczyć się sposobu przeżycia jest najważniejszym ich zadaniem. Tak więc ludzie o Duszy na poziomie Noworodka uczą się rozpoznawania korzeni, owoców i wszystkiego, co mogłoby posłużyć jako pożywienie. Uczą się łowić ryby i polować a nawet siać. Budują schronienia, w których kryją się przed zimnem lub nadmiernym upałem, poznają sposoby jak unikać niebezpiecznych zwierząt.

W naszych oczach życie Dusz Noworodków wydaje się bardzo surowe i twarde. Trwa ono zwykle krótko. Plagi, susze, powodzie, huragany, trzęsienia ziemi, tygrysy, niedźwiedzie, jady wężów i stała walka o wszystko, jest oparte na niewyobrażalnym lęku i obawie o przetrwanie.

Pozytywną stroną jest to, że dusze te są jeszcze świeże, wprost z Tao i że ta świeżość daje im „posmak” i możliwość przeżyć mistycznych, które dodają im sił. Znajdują bliski i intymny kontakt z przyrodą i często nie odczuwają swej indywidualności zbyt mocno, lecz jedność ze wszystkim, a więc z plemieniem, rodziną i otaczającym światem. Może cechować je wielka intuicja ziemska dotycząca wszystkich spraw, których nie kwestionują, lecz czują całym sobą. Posiadają instynkt, ale zapominają wszystko szybko, bo żyją tylko danym momentem.

Centrum intelektu w tej fazie nie jest jeszcze rozbudzone, tak więc nie rozumieją tego co wiąże się z etyką czy moralnością. Ludzie o Duszach Noworodków muszą być pouczani o tym co właściwe a co nie.

Gotowanie i jedzenie to tylko ćwiczenia przeżycia, nie czują bowiem chęci ulepszania go w celu zwiększenia przyjemności jedzenia. Miłości i seksu doświadczają na poziomie rozpasania. Pytania takie jak: „Co mogę zrobić aby mnie polubił albo polubiła?” nie pojawiają się, a jeżeli, to już tylko w sprawach dotyczącego przeżycia. Przetrwanie jest jedyne i najważniejsze, a co potrzebne do niego – otrzymują. Dusze Noworodków mogą być doprowadzone do krańcowej gwałtowności lub ekstremalnie pojętej samoobrony.

Dusze Noworodka lubią przebywać w pobliżu równika, ponieważ klimat – prawie niezmienny – ułatwia przeżycie. Gwatemala, Salwador, Honduras, Sri Lanka, Borneo, Nowa Gwinea, Dorzecze Amazonki, duża część Etiopii i Sudanu obfitują w ludzi o Duszach Noworodków, a Iran i Irak posiadają je w większości.

Nasze społeczeństwo jest dla nich zbyt straszne i skomplikowane, aby mogło być miejscem jakie wybiorą do inkarnowania. Gdy jednak, któryś z nich pojawi się w Stanach Zjednoczonych, co zdarza się niezmiernie rzadko, wybiera sobie miejsce jak najmniej zaludnione, zazwyczaj są to głębokie lasy. Dusze Noworodków nie szukają regularnego zatrudnienia, ponieważ jest dla nich zbyt skomplikowane i niosące przymus, czego nie mogą zrozumieć i od czego uciekają. Lubią żyć na marginesie społeczności i często są widziane przez pozostałych jako nieudacznicy. Czytaj więcej

Spandy Andy w Oz

Kim jest Spandy Andy? To młody Kanadyjczyk, który postanowił rzucić ‚dobrą’ pracę w korporacji i zająć się tańcem. Ale nie zwykłym tańcem, jaki miliony telewidzów śledzą w ‚Tańcu z Gwiazdami’. Andy poszedł za głosem serca i wcielił się w wymyśloną przez siebie postać aby zabawiać i rozśmieszać ludzi. Brzmi mało spektakularnie, prawda? W dobie internetu jednak wieść szerzy się lotem błyskawicy i dziś Spandy Andy jest rozpoznawalny w wielu miejscach na świecie.

Dlaczego wszyscy kochają Spandiego? Bo przynosi uśmiech i zabawę do naszego sztywnego i szarego życia. Bo pozwala uwolnić się choć na chwilę od ról, jakie sobie codziennie narzucamy, a które stają się z czasem naszą drugą naturą. Spandy robi z siebie widowisko i uchodzi mu to na sucho, co więcej – odbiór widzów jest fenomenalny! Przekaz jest jasny – nie bój się być sobą, wyjdź ze schematu i roli, wyraź co ci w duszy gra!

Poniżej linki do dwóch filmów, miłej zabawy! :))))

Manifest Andiego:

Appreciate the fact that you are alive and use your energy to spread positivity.aka: Keep it TIGHT & BRIGHT!! ~ Spandy Andy Rimer I travel the world dancing in SPANDEX. Learn more about my TIGHT BRIGHT philosophy by visiting SpandyAndy.com

To jest Twoje życie

Ten tekst zasługuje na więcej niż chwila na facebook-u. Wklejam dla siebie i dla innych, może kogoś zainspiruje.